login:
hasło:

Komisja selekcyjna

Spośród nieco ponad dwustu filmów zgłoszonych na Konkurs Ogólnopolski komisja zakwalifikowała czterdzieści. Na skutek kilku odwołań podjętych przez zdeterminowanych twórców lub producentów, dyrektor programowy festiwalu Tadeusz Lubelski zdecydował o przyjęciu jeszcze trzech filmów dodatkowo. Okazało się, że wszystkie znalazły się wśród filmów nagrodzonych bądź wyróżnionych. O czym to świadczy? Czy w gronie filmów niezakwalifikowanych nie znalazły się jeszcze jakieś filmy bardzo wartościowe?

Praca komisji selekcyjnej, ukryta w cieniu, a przy tym niezwykle ciężka, ma podstawowe znaczenie dla stworzenia ogólnego oblicza i poziomu Festiwalu. Czy ten obraz jest odbiciem stanu filmu dokumentalnego i animacji w minionym roku? Komisja oprócz filmów polskich, musiała jeszcze obejrzeć ponad 1300 filmów nadesłanych z zagranicy. To gigantyczne zadanie, na które jest tylko trzy miesiące. W praktyce film oglądany jest przez jedną, najwyżej dwie osoby. Chociaż, jak deklarują członkowie komisji, filmy polskie traktowane są szczególnie wnikliwie.
Festiwal nie posiada jakiegoś hasła przewodniego, jakiegoś profilu. Jedyne kryterium wyboru to jakość. Każdy z członków komisji selekcyjnej może rozumieć to inaczej. Każdy z nich ma swoją wrażliwość społeczną i poczucie piękna. Obraz pracy Komisji budują przede wszystkim filmy, które w odczuciach festiwalowej publiczności, w odczuciach jurorów, nie powinny znaleźć się w konkursie. Film dokumentalny ma wiele „podgatunków”, takich jak film biograficzny, interwencyjny, reportaż. Jeśli w konkursowych pokazach oglądamy filmy noszące wyraźne cechy tych gatunków – to forma działa na ich niekorzyść. Nie w reportażach upatrujemy sztuki filmowej. Choć z drugiej strony reportaże filmowe (czy pisane) bywają sztuką najwyższej próby. Granice między filmem dokumentalnym a reportażem bywają bardzo nieostre.

Na Krakowski Festiwal Filmowy filmy zgłaszane są przez twórców lub producentów. Czasami bez krzty krytycyzmu. Szczególną zmorą selekcjonerów są cykle lub mini seriale paradokumentalne, czy etnograficzne. Postawienie Komisji Selekcyjnej wobec konieczności obejrzenia pięciu filmów zamiast jednego, bo realizator nie może się zdecydować na wybór filmu najlepszego, źle świadczy o twórcy.
Tradycja Festiwalu Krakowskiego, wyrastające z tej tradycji znaczenie na arenie polskiej i światowej – jest wartością, o którą powinniśmy dbać. Najlepszym wyrazem takiej postawy jest i będzie zgłaszanie własnych – dobrych – filmów do Krakowa. Nagród jest tylko około dziesięciu, ale sam udział w konkursie festiwalowym powinien być traktowany przez nas samych jako znaczące wyróżnienie.

W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę na drugą stronę medalu. Nie wszystkie filmy dobre, uznanych, interesujących twórców są zgłaszane na Festiwal. Filmy, które już zdobyły gdzieś laury, uznanie, z przyczyn wrodzonej skromności ich twórców albo z powodu wyznawania fatalizmu – nie są zgłaszane do Krakowa. Stosunek dużych producentów instytucjonalnych do własnej produkcji filmowej bywa również dość niejednoznaczny.
Ta druga strona medalu wiąże się, w moim odczuciu, z koniecznością zmiany „filozofii pracy” dyrektora programowego Festiwalu. Nie należy tylko czekać na to, co przyniesie poczta. Następnego dnia po oficjalnym zamknięciu terminu zgłoszeń, należy rozpocząć krótką, ale intensywną akcję pozyskiwania filmów, które już gdzieś zostały wyróżnione, docenione – a nie zostały zgłoszone.

Myślę sobie, że szczególnego znaczenia mógłby nabrać tzw. „biały wywiad”, to znaczy permanentne i metodyczne śledzenie omówień prasy codziennej i prasy branżowej. Tak samo, jak wyników festiwali i przeglądów.

Nie dopuszczam do siebie myśli, że selekcjonerzy świadomie mogą eliminować filmy już gdzieś, przez kogoś wyróżnione. W odróżnieniu od festiwalu w Amsterdamie, który do konkursu przyjmuje tylko filmy premierowe, w Krakowie istnieje znacznie łagodniejsze kryterium. Do konkursu przyjmowane są filmy nie starsze niż z roku poprzedzającego festiwal.

Festiwal sztuki filmowej

Te kilkadziesiąt festiwali i przeglądów filmów w Polsce daje satysfakcję wielu twórcom. Festiwale, które zyskały wysoką rangę w środowisku, są w jakiś sposób ukierunkowane. Animacja, filmy społeczne, filmy o sztuce, filmy górskie.

Kraków jest „festiwalem sztuki filmowej” i myślę, że tak powinno zostać. O tym, czy w danym roku zdobędzie przewagę „treść czy forma”, decydują gusty piątki ludzi tworzących jury konkursu. Sztuka nie istnieje bez rzemiosła i warsztatu. Film jako czysta forma może być, co najwyżej, eksperymentem. Film dokumentalny, film animowany, obok formy prezentuje jakąś treść – powinien mieć pomysł i dramaturgię.

Jan J. Kolski, przewodniczący jury Konkursu Ogólnopolskiego zaproponował przyjęcie jako głównego kryterium przy ocenie filmów – ich oddziaływania emocjonalnego. To stało się ostatecznym i najważniejszym kryterium oceny. Myślę, że przyjęliśmy użyteczną i „zdrową” metodę pracy. Po każdej projekcji spotykaliśmy się, by omówić obejrzane filmy. Każdy z nas omawiał każdy film, wskazując na jego wady i zalety. Unikaliśmy ocen wartościujących, aby jak najmniej wpływać na pozostałych kolegów. Nie tworzyliśmy na bieżąco żadnego „rankingu”, aby nie przywiązywać się do żadnych „typów”.

Po ostatniej projekcji konkursowej, każdy sporządził swoją listę. Później, na drodze głosowań i krótkich dyskusji uzgodniliśmy werdykt. Gdy na wieczornej gali laureaci zajęli miejsce na podium okazało się, że średnia wieku jest zdecydowanie niska. To dobrze rokuje polskiemu kinu w ogóle.

Ewolucja formuły

W bieżącym roku organizator wprowadził bardzo istotną zmianę w odniesieniu do nagród regulaminowych. Obok Złotego Lajkonika dla najlepszego filmu, trzy Srebrne Lajkoniki dla reżyserów najlepszego dokumentu, animacji i fabuły. Zlikwidowany został Brązowy Lajkonik. Przypomnę, ze dotychczas na festiwalu przyznawano trzy Lajkoniki, każdy w innym kolorze, bez „regulaminowego przyporządkowania” do poszczególnych gatunków filmowych.

Intencja zmian była czytelna. Lecz gdy przystąpiliśmy do ustalania werdyktu, obraz przestał być tak klarowny. Komisja selekcyjna zakwalifikowała do konkursu zaledwie trzy filmy fabularne, oraz osiem animacji. Jaką rangę miałby Srebrny Lajkonik dla filmu fabularnego, wyłonionego spośród trzech filmów konkursowych, wobec dokumentu wyłonionego spośród trzydziestu dwu filmów dokumentalnych?
Oczywiście, staraliśmy wznieść się w swoich ocenach ponad „podziały gatunkowe” i z takiej perspektywy tylko jedna fabuła i jedna animacja wyróżnione zostały regulaminowymi nagrodami jury – dyplomami honorowymi.

Jeśli by na serio myśleć o utrzymaniu wprowadzonego podziału na gatunki przy rozdziale Srebrnych Lajkoników, musiałby za tym pójść parytet liczbowy filmów zakwalifikowanych do konkursu przez Komisję Selekcyjną. Bałbym się tego. Byłoby to sztuczne i jeszcze bardziej zagmatwałoby kryteria wyboru, jakimi kierują się selekcjonerzy.
Uznaliśmy zgodnie, że film dokumentalny zdominował tegoroczny konkurs i po konsultacjach z organizatorami wszystkie statuetki przyznaliśmy filmom tego gatunku. Regulaminowym innowacjom pokazaliśmy czerwoną kartkę. Co dalej? Z jednej strony chwalebna troska o klarowne kryteria i podziały, z drugiej – zbiorowa wrażliwość i odpowiedzialność piątki jurorów oglądających konkretny zestaw filmów. Co roku nowi jurorzy, co roku inne filmy.

Sugerowałbym powrót do starej struktury nagród. Ewentualnie... jeden Złoty, jeden Srebrny i dwa Brązowe Lajkoniki, z sugestią zawartą w regulaminie prac jury, aby brązowymi nagradzać filmy z gatunków, które nie zdobyły złota lub srebra.

Jury przyznaje także szereg nagród pozaregulaminowych. Szczególnie cieszy mnie istnienie nagrody Prezesa TVP dla autora najlepszych zdjęć w filmie dokumentalnym. Ale największą wagę moim zdaniem ma nagroda w postaci rzeźby Bolesława Chromego dla najlepszego producenta filmów krótkometrażowych i dokumentalnych. Ta stosunkowo młoda profesja zyskuje dzięki tej nagrodzie należne jej uznanie. Myślę, że w niedalekiej przyszłości trzeba będzie ściślej określić, przynajmniej w regulaminie pracy jury, pojęcie „producenta”. Jak na razie, ubiegłoroczni i tegoroczni laureaci tj. Kalejdoskop i Eureka Media – Krzysztof Kopczyński, zasłużyli na te nagrody bezdyskusyjnie.

Osobną sprawą są nagrody pozaregulaminowe za montaż obrazu i za dźwięk we wszystkich kategoriach filmów konkursowych rozpatrywanych razem. Myślę, że najszlachetniejszym rozwiązaniem byłoby oddanie możliwości przyznania lub nie przyznania takich nagród w ręce Jury. Żeby nie były to nagrody „obligatoryjne”, związane z jakimiś pieniędzmi. Żeby były to dyplomy honorowe, albo rzeźby Bolesława Chromego. Jeśli w którymkolwiek z filmów zaprezentowanych w konkursie Jury dostrzeże coś wyjątkowego w dźwięku, w jego realizacji, opracowaniu, czy w muzyce, jeśli zwróci na siebie uwagę montaż on-line, czy off-line jakiegoś filmu, wtedy takie wyróżnienie będzie miało bardzo wysoką wartość.
Montaż w filmie dokumentalnym to najistotniejszy etap twórczy. Jaki jest udział montażystki (montażysty) w nadaniu ostatecznego kształtu filmowi, a jaki reżysera – wie tylko ta dwójka.

Zawsze nagroda dla filmu dokumentalnego jest i będzie wyróżnieniem dla tego tandemu i dla całego zespołu.
Montaż on-line, przy dzisiejszych możliwościach stwarzanych przez komputery, może owocować niezwykłym bogactwem formy. Jeśli „para nie idzie w gwizdek”, jeśli forma nadana na tym etapie realizacji filmu przyczynia się do powstania „dzieła” – czapki z głów – Jury, które to dostrzeże, może to nagrodzić.

Imprezy towarzyszące.

Pokazy filmowe, targi, dyskusje. Z góry uznałem, że najciekawsze będzie popatrzeć jak się odbywa „pitching”. I nie zawiodłem się. I wszystkim radzę w przyszłym roku przyjrzeć się temu z bliska. To znamię czasów, w których żyjemy. Wyraz globalizacji produkcji filmowej. Nie ma co zastanawiać się, czy jest to zjawisko pozytywne czy negatywne w swoich skutkach. Tak po prostu jest. Niezależni twórcy, niezależni producenci, zmuszeni są szukać źródeł finansowania swoich projektów za granicą. To nowa konkurencja, która absorbuje masę czasu i energii, a także środków, które trzeba bezpowrotnie stracić. I tutaj jawi się istotna rola Producentów.

Na wieczornych pokazach w kinie Kijów prezentowano dokumentalne filmy pełnometrażowe. Organizatorzy mają zamiar wprowadzić tę kategorię do konkursu. Chyba słusznie, bo na świecie takich filmów powstaje coraz więcej i kina na świecie otwierają się na film dokumentalny. Projekcja elektroniczna z nośników cyfrowych jest już tak dobra, że umożliwia eksploatację filmów dokumentalnych bez potrzeby kosztownego przenoszenia ich na taśmę światłoczułą. Inna sprawa, jak wiele takich filmów powstaje w Polsce, ile dzieł stanie do konkursu. Czy tworzyć osobną kategorię z zagwarantowaną jedną z regulaminowych nagród głównych? Czy może zostawić to w rękach Jury, dając jednocześnie możliwość przyznania trzeciego Brązowego Lajkonika?

Votum separatum

Praca Jury przebiegała w bardzo harmonijnej i zgodnej atmosferze. Jednak przyznanie większością głosów nagrody dla autora najlepszych zdjęć w filmie dokumentalnym Piotrowi Rosołowskiemu za film „7 x Moskwa” zmusiło mnie do zamanifestowania swojej odrębnej opinii. Nie dezawuuję wartości filmu i wartości zdjęć. Jednak nagrody główne przyznaliśmy „rasowym dokumentom” jak „Nasiona” ze zdjęciami Szymona Lenkowskiego, „Syberyjski Przewodnik” ze zdjęciami Radosława Ładczuka, czy wreszcie „Boże Ciało” Adama Sikory. Wśród tych autorów upatrywałbym laureata nagrody za zdjęcia.

Film „7 x Moskwa” składa się z siedmiu (ośmiu ?) ujęć. Statycznych. Jedne są wysmakowane, inne zawierają świetną obserwację. Kamera rejestrując wycinki moskiewskiego świata ani drgnie. Ascetyczność tej filmowej fotografii buduje film. Jest wynikiem założeń przyjętych przez reżysera i operatora – zrealizowanych z żelazną konsekwencją.
W moim odczuciu, to jednak „inna bajka”, inna konkurencja. Mamy tu do czynienia ze sztuką fotografii – w ogóle. Fotografia w filmie dokumentalnym na co dzień – to co innego, tak jak „główny nurt” filmu dokumentalnego, moim zdaniem, jest inny niż sposób realizacji filmu „7 x Moskwa”.


Michał Bukojemski

Nie wiem, jak przychodzi pomysł. To jest coś, co przychodzi. A skąd? To się bierze ze wszystkiego, czego do tej pory dotknęliśmy w życiu.

Krzysztof Kieślowski

Forum „Rosja - Polska. Nowe Spojrzenie” jest częścią projektu „Sezon Rosyjski w Polsce. Sezon Polski w Rosji. Warszawa – Moskwa. Moskwa – Warszawa 2004-2005” organizowanego przez Instytut Adama Mickiewicza.

Patronat nad warsztatami dokumentalnymi „Rosja - Polska. Nowe spojrzenie” objął Minister Kultury RP.

Projekt współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej

Patronat medialny:

Sponsor projektu:

<< powrót do strony głównej

 
 

8888888888888888

8888888888888888

123

1265486

123

123

00000000000000000000

00000000000000000000

00000000000000000000

00000000000000000000

Raport z I i II edycji projektu

Relacja z pokazów w Polsce

Filmy projektu "Rosja - Polska. Nowe spojrzenie"

Premiery naszych filmów

Nasze sukcesy na festiwalach w Polsce i na świecie

O projekcie napisali...

    dla redakcji